wtorek, 14 maja 2013

MÓJ HIT #2: Maść z witaminą A

Cześć :) Dziś przyszedł czas na kolejny post z serii "mój hit" i przestawię Wam coś niezmiernie wielofunkcyjnego i ułatwiającego życie.
Jest to maść z witaminą A - Retimax 1500.

Możemy dostać ją w aptece za cenę około 3 zł. Grosze, a jakie działanie... 


Oczywiście ma ona za zadanie nawilżać, chronić i odżywiać skórę. Wszystko to robi. Jest dość tłusta, ale przy rozważnym smarowaniu nada się nawet do cery skłonnej do zapychania. Tak też mam ja, ale nie można po pierwsze używać jej za dużo, po drugie w miejscach, gdzie wiemy, że lubią wyskakiwać nam wypryski. Ja często używam jej na suche policzki, natomiast od czoła trzymam z dala.

Do czego ją stosuję:
  • suche skórki na policzkach
  • poskubane usta (mój najlepszy na świecie ratunek) - wystarczy większa ilość na noc i rano usta niemalże jak nowe
  • gojące się wypryski 
  • suche miejsca na dłoniach
  • skórki wokół paznokci
  • podrażniona skóra wokół oka, z którą borykałam się przez dwufazówkę
  • skóra nosa podczas kataru
  • suche kolana i łokcie 
Znacie ją? Stosujecie? A może coś innego o podobnym działaniu?



niedziela, 12 maja 2013

Co mi przybyło w kwietniu... czyli haul.

Witam. Pogoda się nieco zepsuła, ale to może lepiej, bo jutro wracam do szkoły i muszę mieć odpowiednią aurę do nauki :D No ale zanim moje wolne się skończy, mam dla Was nieco spóźnione zakupy z kwietnia, choć coś z początku maja też się znajdzie. Zapraszam. 

Mimo że jest tego "średnio" to i tak w maju będę się ograniczać, choć właśnie się dowiedziałam, że 23 - 26.05 w Rossmannie będzie -40% na kolorówkę i produkty do pielęgnacji twarzy, więc pewnie i tak się skuszę na zakupy :D A Wy? :)

Dobra, już pokazuję moje zdobycze. 



  • Mgiełki do ciała Avon - truskawkowa i owoc granatu&mango - słodkie zapachy, delikatne i letnie, no ale wiadomo, że z utrzymaniem słabo.
  • Tonik Eva Natura herbal garden z ekstraktem z koniczyny - kupiłam go ze względu na całkiem ciekawy skład no i brak alkoholu.
  • Ziaja Ulga żel do mycia twarzy i ciała - n-ta butelka, pisałam o nim.
  • Garnier Ultra Doux odżywka Siła 5 roślin - jakaś nowość, zobaczymy, jak na razie użyłam raz, więc się nie wypowiem, zapach ciekawy, bardzo świeży i intensywny. 
  • Nivea Invisible por black and white - jeden z moich ulubionych dezodorantów, świetnie spełnia swoje zadanie i ładnie pachnie.
  • Ziaja krem do rąk z ekstraktem z bawełny -  cóż, przeciętniak. 
  • Ziaja krem redukujący podrażnienia, trądzik różowaty - jego recenzja również jest na blogu.
  • Paletka Catrice cruise couture - na przecenie w Naturze zapłaciłam za nią 9.99, była ostatnią ze starej limitowanki, zawiera pięć cieni, kiedyś Wam pokażę.
  • Nivea matujący krem nawilżający na dzień, skóra tłusta i mieszana - niestety okazał się klapą, słabo się wchłaniał, cały czas czułam go na twarzy. Poza tym spowodował wysyp.
  •  Ados odżywka do paznokci z kreatyną -  dam znać jak się spisze, kupiłam ją, bo robię odpoczynek od Eveline 8w1.




  • Soraya Care&Control Maseczka oczyszczająca - nieco szczypie na policzkach, więc stosuję ją tylko na czoło, świetnie oczyszcza, uspokaja i matuje.
  • Ziaja maska oczyszczająca - dopiero w domu zauważyłam, że ma parafinę w składzie, a oczywiście w sklepie byłam ślepa, no ale i tak ją zużyłam. Stosowałam na policzki, które często mi się przesuszają, spisała się dobrze. 
  • Perfecta peeling drobnoziarnisty - kolejna saszetka, bardzo go lubię. 
  • Miss Sporty Cień do powiek 127 Sand Francisco - fajny na dzień, ładnie rozświetla. 
Znacie coś z tych rzeczy? Jak Wasze zakupy w kwietniu? Oszczędzałyście, czy może wręcz przeciwnie? :) 

Do napisania:*

niedziela, 5 maja 2013

Suchy szampon Isana

HEJ. Długo mnie nie było, ale dużo się działo. Przyjęli mnie do szkoły, do której chciałam się przenieść i od drugiej klasy liceum będę uczyć się na profilu biologiczno - chemicznym! No, a potemwyjechałam na majówkę na działkę odpocząć parę dni na wsi i wracam pełna sił. A dzięki maturzystom mam jeszcze tydzień wolnego. Swoją drogą - za wszystkich trzymam kciuki :D

To tyle wyjaśnień, a dziś opowiem Wam o suchym szamponie z Isany. Zawsze podchodziłam trochę sceptycznie do takich rzeczy, ale pewnego dnia kupiłam go na promocji w Rossmannie za 5 zł. W cenie regularnej kosztuje 10 zł.

Od producenta:
"...idealne rozwiązanie pozwalające na umycie włosów w tzw. międzyczasie bez użycia wody. Włosy zostaną odświeżone w przeciągu kilku sekund i staną się ponownie puszyste. Fryzura nie ulegnie zmianie, a włosy będą wyglądały na zadbane. 
  • włosy pachnące świeżością
  • mycie bez wody
  • łatwe w rozczesywaniu
  • idealna pielęgnacja w międzyczasie"
Jak go stosować:
Najpierw dokładnie szczotkujemy włosy, spryskujemy je szamponem (równomiernie,  każde pasmo włosów), ja robię to praktycznie tylko u nasady, gdzie włosy się przetłuszczają. Musimy odczekać chwile, aż produkt przeschnie, a potem wytrzeć i uczesać włosy w celu pozbycia się białego pudru.

Co sądzę ja: 
Zostałam pozytywnie zaskoczona, szampon spełnia swoje zadanie, odświeża włosy na praktycznie cały dzień, zyskują naprawdę dużą objętość. Jeśli chodzi o zapach, to kojarzy mi się z jednym z dezodorantów Fa. Nie jest zły, odpowiada mi. Nie mam problemu z białym pudrem, który zostaje na włosach, może dlatego, że jestem blondynką. Da się go wyczesać. Na pewno nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę. Ja myję włosy każdego wieczora i tak i tak, ale kiedy następnego dnia czekało mnie jakieś małe wyjście, albo jestem już bardzo zmęczona, to wtedy następnego dnia używam właśnie jego.
Jego minusem jest na pewno wydajność. Kończy się bardzo szybko, mimo że nie używałam go tak dużo.

Poniżej macie zdjęcia jak moje włosy wyglądają przed i po jego użyciu:


4+/5.   

A Wy go znacie? Używacie suchych szamponów?



wtorek, 23 kwietnia 2013

Eveline Glicerynowy SUPERskoncentrowany krem - maska

Heej :) Wreszcie mam trochę więcej czasu, więc będę mogła częściej pisać.
Dziś chciałam opowiedzieć o produkcie, który mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, a w sumie zaczęłam go używać całkiem przypadkowo.
Jest to glicerynowy superskoncentrowany krem - maska 5 w 1.

 

Opakowanie: Poręczna, miękka tubka, nie ma problemu z wyciskaniem produktu. 

Wydajność: na moje przesuszone dłonie potrzeba dużo kremu, a nie żałowałam go sobie, więc w sumie szybko się kończy. 

Zapach: CUDOWNY! Świeży, słodki, intensywny, ale nie nachalny, bardzo kojarzy mi się z czymś z dzieciństwa i nie znudził mi się. To właśnie on w dużej mierze przesądza, że tak bardzo się polubiliśmy.

Konsystencja: Nie jest typowo kremowa, trochę przezroczysta. Kiedy wsmarowuję go wydaje się bardzo mało treściwy, wręcz rzadki, prawie jak woda. Jednak w miarę rozcierania gęstnieje. 



Skład: 

 Ma kilka bardzo przyjaznych składników - oczywiście gliceryna, masło shea, kozie mleko, alantoina, pantenol, witamina E, kolagen, elastyna. 

Działanie: Moje dłonie są przesuszona, zwłaszcza po zimie, kiedy jeszcze niedawno były bardzo mroźne dni, więc potrzebuję solidnego nawilżenia. Ten krem stosowałam najczęściej na noc w ten sposób, że kładłam grubą warstwę, trochę wsmarowywałam i tak zasypiałam, kiedy krem trochę się wchłonął, ale zawsze zostawiał tą ochronna warstwę, która sprawiała, że rano moje ręce były w świetnym stanie.  
Jeśli chodzi o nawilżanie w dzień, to też radził sobie nieźle, delikatny film, który pozostawia w niczym nie przeszkadza, nie jest ani trochę tłusty, to po prostu taka jakby ochrona. 
Jeśli chodzi o wzmocnienie paznokci i pielęgnację skórek wokół nich to nie zauważyłam specjalnej różnicy, ni rozjaśnił też przebarwień. 

Generalnie bardziej polecam go jako maskę. Sądzę, że trochę pomógł mi zregenerować dłonie po zimie. 
Chyba jeszcze do niego wrócę.
W Rossmannie można dostać go na promocji za ok. 5 zł.
 5-/5

Znacie go? Jakie macie ulubione kremy do rąk?


niedziela, 21 kwietnia 2013

Barwa Ziołowa - szampon rumiankowy

Cześć :) 
Znowu nie było mnie tydzień i wcale mi się to nie podoba, ale za dużo się dzieje i chodzi tu o moją edukację. Staram się o zmianę szkoły, co wcale nie jest łatwe i muszę wykazać się jeśli chodzi o oceny. 
Na szczęście to był już chyba ostatni tak duży odstęp, mam Wam dużo do przekazania, masa pomysłów, zdjęć też dużo robię, ale właśnie brak czasu, żeby to wszystko ogarnąć. Jednak zawsze znajduję chwilkę, żeby poczytać wasze posty :)
Zauważyłam, że chyba cały stres odreagowuję ciągle coś kupując. Nie za fajnie za jednej strony :D


No ale dobra, to by było na tyle gwoli wstępu i wyjaśnienia pewnego zastoju, a teraz do rzeczy. 

Jestem zauroczona szamponami z firmy Barwa. Ostatnio w moje ręce wpadła już trzecia buteleczka, ale dziś chciałam opowiedzieć Wam o szamponie rumiankowym do jasnych włosów. 

Kosztuje nie więcej niż 4 zł. Przeważnie jest to około 3,50 zł, więc to już ogromny plus. 
W przezroczystej buteleczce znajdziemy 250 ml produktu. U wylotu znajduje się duży otwór przez co czasem może wylać się za dużo produktu (w dodatku ma dość rzadką konsystencję), ale w moim przypadku i tak potrzeba go sporo (i umyć dwa razy), gdyż szampon słabo się pieni. Właśnie przez to jest mało wydajny. U mnie przy codziennym używaniu schodzi bardzo szybko. 
Podoba mi się jego delikatny ziołowy zapach.


Skład jest całkiem dobry i krótki. Co najważniejsze - nie ma silikonów.


Cudów może nie czyni, nie zauważyłam rozświetlenia ani jakiejś dużej regeneracji, ale i tak go lubię, spełnia swoje zadanie. Mam wrażenie, że moje włosy stały się nieco mocniejsze, ale wciąż wypadają. 
 Co na pewno możemy mu przyznać to to, że idealnie oczyszcza włosy, podczas mycia słychać wręcz, że skrzypią. Są jednak trochę matowe, napuszone i niesamowicie poplątane (jak to przystało na szampon bez silikonów), więc nie obejdzie się bez odżywki. 
Moja skóra głowy ma skłonność do przetłuszczania się, ten szampon sprawia, że włosy są świeże trochę dłużej.

Podsumowując - bardzo dobry, delikatny i tani szampon. Od jakiegoś czasu używam tylko szamponów z Barwy i na pewno będę próbować kolejnych :) 

4/5 

Znacie go? 



niedziela, 14 kwietnia 2013

Efektima glinkowa maseczka oczyszczająca

Hej Kochane. Wybaczcie, że nie było mnie przez tydzień, ale w szkole nie ułatwiają życia, a najbliższe dwa tygodnie będą najgorsze, więc może mnie nie być za często, ale chciałabym zamieszczać choć krótkie notki.

Dziś przybliżę Wam maseczkę oczyszczającą z Efektimy. Jak może zauważyłyście, jakiś czas temu została wprowadzona właśnie oto taka nowa wersja:


Możemy kupić ją za ok. 2.70 zł.

Opakowanie oprócz zmienionego designu pozostało takie samo. Saszetka, która nie sprawia problemu przy wydobywaniu produktu.
Jeżeli chodzi o wydajność, to starcza na jakieś półtora użycia. 
Zapach jest bardzo intensywny, ale nie duszący, naprawdę ładny - kojarzy mi się z jakimiś słodkimi perfumami. Po zmyciu maseczki utrzymuje się jeszcze na twarzy.

Ważne jest dla mnie także to, że po nałożeniu nie szczypie na wrażliwych policzkach.

Maseczka ma kolor jasnozielony, jest dość rzadka, ale nie spływa z twarzy. Po ok. 15 - 20 minutach  wysycha na kolor biały, dobrze widać w których miejscach pochłania nadmiar sebum.




Producent obiecuje natychmiastową poprawę wyglądu skóry z czym w sumie mogę się zgodzić. 
Po zmyciu cera jest uspokojona (także wypryski) i zmatowiona. Faktycznie czuć oczyszczenie i zmiękczenie, a skóra niemal pije krem nawilżający. 
Jeśli chodzi o powstawanie nowych niedoskonałości, to nie przesadzałabym, jak mają się pojawić, to będą, ale nie powoduje żadnego wysypu, czy podrażnień.

Podsumowując, całkiem przyjazna maseczka, zresztą nigdy od nich nie oczekuję cudów, więc uważam ją za trafny zakup. Na pewno do niej jeszcze wrócę. 
4/5

Znacie ją? Może stosujecie inne maseczki Efektimy?



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Ostatnie zakupy :)

Witajcie :) Przychodzę dziś do Was w to słoneczne <3 popołudnie z niewielkimi zakupami z ostatnich dni. W ramach nie kupowania zbędnych rzeczy nie jest tak źle, parę pozycji jeszcze grzecznie czeka na mojej liście.
No dobra, żeby nie przedłużać, patrzcie :D


Żel antybakteryjny mam zawsze przy sobie. Mania czystych rąk :D 
Szampon rumiankowy z Barwy - lubię szampony z ich firmy, czas na testy kolejnego zaraz jak skończę brzozowy. 


Pędzelki Essence: do nakładania cieni i kuleczka do smokey eyes.  Już od dawna miałam na nie chęć, więc bardzo się cieszę, choć nie jestem do końca zadowolona z pędzla do smokey - wypada z niego włosie :(



Antyperspiranty (najlepsze na świecie, dlatego taki zapas) i poziomkowy żel pod prysznic(pachnie cudnie) z firmy Fabrelic. Znacie? To głównie kosmetyki rosyjskie. Firma działa na zasadzie takiej jak Avon czy Oriflame. 

Dwufazowy płyn do demakijażu awokado z Bielendy - ziaja przestała się dobrze spisywać, zobaczymy jak będzie z tym. 


Maseczka Bielenda ogórek i limonka - była z niskiej cenie na do widzenia w Rossmannie, krok 1 oczyszcza, a 2 nawilża, uwielbiam wszelkie maseczki, zobaczymy :) 
Efektima maseczka oczyszczająca - stara wersja bardziej mi się podobała, ale ta też jest okej.


Perfecta peeling drobnoziarnisty - ulubieniec, znakomicie wygładza. 
Apart kąpiel z olejkami aromatycznymi rozgrzewająca - jestem fanką tych płynów, wytwarzają duuużo piany i cudownie pachną. 

Znacie coś z tych kosmetyków? 


piątek, 5 kwietnia 2013

Essence Colour arts Eye base

Hej dziewczyny :) Jakiś czas temu w szafie Essence pojawiła się nowa baza - Colour Arts Transparentna baza utrwalająca makijaż oczu. Akurat byłam w poszukiwaniu czegoś nowego, a ta kusiła niską ceną, więc pomyślałam - czemu nie? I tak oto znalazła się w mojej kosmetyczce z czego jestem bardzo zadowolona. A teraz dokładniej i więcej o niej.


Cena: 7,99 

Dostępność: drogerie Natura, Superpharm

Opakowanie: 7,3 ml produktu zamknięte w tubce wyglądającej jak opakowanie błyszczyka. Nie ma problemu z wydobywaniem bazy. 



Forma: transparentny żel, który bardzo łatwo rozprowadzić na powiece.
Trzeba pokombinować, jak ją nakładać, dobrym sposobem jest od razu po nałożeniu delikatnie przypudrować i potem nakładać cień. Ale spisuje się dobrze też bez pudrowania przy prawie całkowitym wyschnięciu, a zajmuje to tylko chwilkę. 



Wydajność: dobra, już mała ilość bazy wystarcza na solidne pokrycie obu powiek. 

Zapach: praktycznie niewyczuwalny.

Działanie: spełnia swoje zadanie bardzo dobrze, trzyma się cały dzień, podbija kolor cienia, sprawia, że cienie się nie osypują i nie rolują (choć u mnie po dość długim czasie malutka ilość zbiera się w załamaniu, ale praktycznie nie jest to widoczne, a wcześniej miałam z tym ogromny problem).
W wypadku cieni słabej jakości bardzo pomaga i utrzymuje je tak samo jak te lepsze. 



Jestem pozytywnie zaskoczona tym produktem, mam nadzieję, że moje odczucia podczas dalszego użytkowania się nie zmienią. 

Znacie ją? Jakich baz wy używacie? Ja chciałabym spróbować jeszcze Hean - słyszałam o niej wiele dobrego. 

Miłego weekendu życzę :)


wtorek, 2 kwietnia 2013

# Ulubione kosmetyki w marcu 2013


Cześć :D Jak zwykle coś mi nie wyszło, bo miał być makijaż, a nie było, no ale co się odwlecze, to nie uciecze, może wymyślę jakąś serię makijaży czy coś, a tymczasem zakończył się marzec, a my wciąż czekamy na wiosnę, która wcale nie kwapi się, żeby do nas zawitać :( 
Tak czy inaczej i tak znalazło się kilka kosmetyków zupełnie nowych, które pochwyciły moje serce i umilały mi te zimowe dni. Zapraszam na ulubieńców :)


1. Suchy szampon Isana - upolowany na promocji za niecałe 6 zł. Jestem mile zaskoczona, nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze odświeżał, minusem jest bardzo niska wydajność. 

2. Szampon brzozowy Barwa - świetnie oczyszcza, nie ma silikonów, plącze włosy - to fakt, ale dzięki niemu nie przetłuszczają się tak bardzo. Do tego kosztuje niecałe 4 zł :)

3. Eveline glicerynowy krem - maska - bardzo przyjemny, o zapachu najcudowniejszym z wszystkich kremów, które miałam, nieźle nawilża.

4. Cien żel pod prysznic - ma swoją osobną recenzję TU, uwielbiam :) 


5. Versace Bright Crystal woda toaletowa - moje ulubione perfumy, cudowny zapach na wiosnę, a miniaturowe opakowanie mogę wszędzie ze sobą zabrać. 

6. Essence colour art baza pod makijaż oczu - cudeńko za małe pieniądze (8 zł), transparentna, łatwa w nakładaniu, spełnia swoje zadanie znakomicie. 

7.  Peeling drobnoziarnisty Perfecta - świetnie wygładza i pachnie.

Może znacie coś z tych kosmetyków? 

Nie chciałam się rozpisywać, ponieważ niektóre z tych produktów zasługują na osobne recenzje, które na pewno niebawem się pojawią. O czym chciałybyście przeczytać coś więcej? 

A Was coś zachwyciło w naszym mroźnym marcu? :D

piątek, 29 marca 2013

# Ziaja Ulga kremowy żel myjący do twarzy i ciała

Witam :) Przychodzę dziś do Was z recenzją jednego z moich ulubionych żeli do mycia twarzy, a mianowicie chodzi mi o żel z Ziaji, seria Ulga. Może on służyć także do mycia ciała, jednak ja używam jedynie do twarzy.

Zaczęłam kupować go już spory kawałek czasu temu, gdy zdecydowałam się zmienić pielęgnację mojej cery, która jest skłonna do trądziku, a wysuszanie wszelkimi preparatami z alkoholem wcale jej nie pomagało, a na dłuższą metę bardzo szkodziło. Kiedy przestałam ją wysuszać, a zaczęłam odpowiednio nawilżać, zauważyłam diametralną zmianę. No ale dobra, to taka mała dygresja, wróćmy do sedna.



Żel można zakupić za niecałe 10 zł w aptece lub Superpharmie. To cena bardzo opłacalna za 400 ml produktu. 


Jest on przeznaczony do cery suchej, wrażliwej, jego skład pozbawiony jest wielu niekorzystnych składników, nie ma zapachu, nie szczypie w oczy, jest bardzo delikatny. 


Jeśli chodzi o wydajność, to jak dla mnie średnio, ale używam go całkiem dużo, lubię gdy dobrze się pieni, a nie ma w nim SLS, więc nie ma się co dziwić, że tak się nie dzieje, choć to nie znaczy wcale, że nie oczyszcza dobrze.
Jedna pompka wystarczy, żeby zmyć makijaż z całej twarzy, z oczami radzi sobie niewiele gorzej. 


Tak czy inaczej, pod tym względem spisuje się znakomicie i tak naprawdę jedynie tego od niego oczekuję.


Oczywiście ważne jest także to, że nie przesusza cery tak jak żele antytrądzikowe. Nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego nawilżenia, i tak czasem borykam się z suchymi skórkami na policzkach.


A teraz postanowiłam krótko przeanalizować skład:

1. Aqua - woda.

2. Cocamidopropyl betaine - łagodna substancja myjąca, łagodzi ewentualne działanie innych substancji drażniących.
3. Disodium Laureth Sulfosuccinat - łagodna substancja myjąca.
4. Sodium Coco Sulfate - łagodniejsza forma SLS, gdyż bardziej jest oczyszczone z atomów węgla.
5. Glycerin - gliceryna - substancja nawilżająca.
6. Coco Glucoside - łagodna substancja myjąca, łagodzi działanie innych drażniących substancji.
7. Panthenol - pantenol - substancja nawilżająca.
8. Propylene Glycol - subst. nawilżająca. 
9. Glycyrrhiza Glabra Root Extract - ekstrakt z korzenia lukrecji - ł
agodzi podrażnienia, przyśpiesza gojenie, zmniejsza zaczerwienienia, regeneruje, rozjaśnia.
10. Cocamide DEA - substancja myjąca odbudowująca barierę lipidową.
11. Styrene/Acrylates Copolymer - zmętniacz do kosmetyków.
12. Xanthan Gum - zagęstnik.
13. DMDM Hydantoin - konserwant, a oto co o nim znalazłam: 


POCHODNY OD FORMALDEHYDU - MOŻE W PRODUKCIE LUB NA SKÓRZE UWOLNIĆ FORMALDEHYD. FORMALDEHYD POWODUJE SZYBKIE STARZENIE SKÓRY I JEST SILNYM ALERGENEM. OD DAWNA JEST PODEJRZEWANY O WYWOŁYWANIE RAKA.


No niezbyt fajnie, ale przynajmniej jest to końcówka składu, więc stężenie nie jest duże.
14. Sodium Benzoate - konserwant.
15. Lactic Acid - kwas mlekowy - substancja nawilżająca.

Podsumowując: 
+ cena
+ oczyszczenie i zmywanie makijażu
+ brak wysuszenia
+ brak parabenów, SLS, barwników
- nieciekawy konserwant w składzie


Ocena: 5-/5 
Generalnie bardzo go lubię, kupuję go regularnie i na razie nie zamierzam zamieniać na nic innego.
Znacie go? :) Czego Wy używacie do mycia twarzy?

niedziela, 24 marca 2013

# Mój hit: Past cynkowa - recenzja

Czeeeść :) Pomyślałam sobie, że rozpocznę taką serię postów - "Mój hit". Co jakiś czas będą właśnie posty z produktami, które sprawdziły się u mnie idealnie, pomogły i które na pewno kupię ponownie. 

Jednym z nich jest właśnie pasta cynkowa. Istnieje jeszcze maść cynkowa, ale ma mniejszą zawartość cynku, co obniża jej działanie, ale też jest dobra.

Dostępna jest w aptece za około 3 zł.

"Wskazania: Pasta cynkowa jest stosowana zewnętrznie w stanach zapalnych skóry, wypryskach i liszajach; jako środek ochraniający, ściągający i wysuszający o słabym działaniu przeciwbakteryjnym. 
Dawkowanie: Niewielką ilością maści smarować 1-2 razy dziennie zmienione chorobowo miejsca na skórze. Nie stosować pasty bezpośrednio na otwarte rany lub nie zagojone, sączące się miejsca na skórze."

Pierwsza sprawa, opakowanie: zawierające 20 mg produktu pudełeczko z nakrętką, może być trochę problem z wydobywaniem produktu, gdyż konsystencja jest dość zbita. Ja robię to patyczkiem kosmetycznym lub zewnętrzną stroną paznokcia.



Maść jest niesamowicie wydajna, używam jej w dużych ilościach od prawie roku i jest jej wciąż sporo.


Działanie: pastę nakładamy punktowo na krostkę, powoduje ona szybsze jej dojrzewanie, a potem całkowite wysuszenie. Polecam ją też w sytuacjach, kiedy krostkę wyciskamy  (w pewnych przypadkach jest to dozwolone przy odpowiednim przygotowaniu). Po tym zabiegu warto nałożyć coś, co ją uspokoi i sprawi, że do końca zniknie.

Warto pamiętać, że nie można przyzwyczaić cery do pasty, bo przestanie działać, czyli nakładamy ją przez np. 2, ewentualnie max 3 dni, a potem kilka dni przerwy. Wtedy efekty na pewno będą lepsze.

Podsumowując: przetestowałam mnóstwo żeli punktowych na wypryski i nic tak dobrze nie sprawuje się jak właśnie zwykła pasta cynkowa. Tania, wydajna, a przede wszystkim działająca. Na pewno zostanie ze mną długo :)

A Wy ją znacie? Używacie? A może macie jakiś swoje sprawdzone sposoby, produkty na wypryski? 





piątek, 22 marca 2013

# Projekt denko 1


Hej kochane :) Jestem z siebie strasznie dumna, ponieważ ostatnio udało mi się zużyć trochę produktów, które "męczyłam" bardzo długi czas. Wiadomo jak to jest, kupuję coś nowego i z ciekawości zaczynam używać zanim skończy się poprzednik. Macie tak? Teraz staram się oduczyć tego nawyku i zużywać produkty do końca. Zresztą - same dobrze wiecie na czym polega projekt denko.

Nie jest tego aż tak dużo, może się nie zanudzicie. Postaram się nie rozpisywać za dużo o każdej rzeczy :D

1. Eva Herbal Garden żel do mycia twarzy oczyszczająco - łagodzący z ekstraktem z czerwonej koniczyny - bardzo dobry, nie wysusza, delikatnie oczyszcza, ładnie pachnie, za to mało wydajny. 5-/5 9 zł.
2. Synergen peeling do twarzy dla skóry wrażliwej - typowy zdzierak, fajnie wygładza, nadaje się także do ciała, poza tym nic szczególnego. 4/5  6 zł.
3. Isana kremowy żel pod prysznic z masłem shea i owocem pasji - lubię go za zapach i niską cenę - 4zł, trochę słabo się pieni i jest mało wydajny. 4/5 4zł
4. Oriflame coctails&the city - pisałam już kiedyś o nim, bardzo dobry balsamik. 5/5


1. Synergen krem do rąk - jak widać po obcięciu, nie mogłam się z nim rozstać, był wspaniały ze względu na wszystko - nawilżenie, zapach  - owocowy, po prostu genialny, a kupiłam go dzięki pięknemu opakowaniu :D 5/5 4 zł.
2. Wellnes&Beauty miniaturowy żel pod prysznic figa&róża - cudowny zapach, który nawet trochę utrzymuje się po myciu, ale to tyle, niezbyt dobrze się pieni, choć dla takiego zapachu chyba spróbuję pełnowymiarowego opakowania. 4/5  2zł/50 ml.
3. Avon arbuzowa mgiełka do ciała - kupiłam ją tak dawno, że nie pamiętam, bardzo wydajna, pięknie pachnie, jednak słabo się utrzymuje. 5-/5 ok 10 zł (wiem, że w obecnym katalogu jest na nie jakaś promocjia)
4. My Secret super curly mascara - bardzo ją lubiłam, ale dopiero, kiedy trochę podeschła, w dodatku kupiłam na jakiejś kosmicznej promocji za śmieszne pieniądze, dobrze wydłuża, rozdziela i pogrubia. 5-/5 Regularna cena to ok. 12 zł.


1. Eva natura szampon pokrzywowy - lubię ten ziołowy zapach, faktycznie oczyszcza włosy, ale niesamowicie je plącze i wysusza, a moich włosów i tak nie da się rozczesać nawet bez jego udziału, wymaga dobrej odżywki przy stosowaniu. 4-/5 6zł 
2. Kyrell Volumen odżywka  do cienkich i delikatnych włosów - przeciętny, niemiecki produkt, spełnia swoje zadanie, wygładza, pomaga rozczesać włosy, nic szczególnego, zapach pod koniec bardzo męczył. 3+/5 cena niewysoka, ale nie pamiętam


1. Beauty Formulas Głęboko oczyszczające plastry na nos - bubel, nie polecam, za każdym razem niby coś na tym plasterku było (szczególnie przy pierwszym użyciu), ale podrażniały skórę i w sumie nic nie dawały. 2-/5 prawie 15 zł bez promocji
2. Isana hair maska do włosów z olejkiem z pestek moreli i pantenolem - zarówno zapach, jak i działanie przeciętne, trochę wygładzała, ale to był bardzo krótkotrwały efekt. Jak na maskę zdecydowanie za lekka. 3/5 3 zł

1. Efektima maseczka oczyszczająca - pisałam już o niej, bardzo dobra. 5-/5 2,69 zł.
2. Pertecta peeling drobnoziarnisty - świetnie wygładza, ładnie pachnie. 5/5 1,50 zł.
3. Apart oil therapy - kąpiel z olejkami aromatycznymi - uwielbiam je, tutaj akurat wersja antystresowa, robią dużo piany, nawilżają skórę i przede wszystkim cudownie pachną. 5/5 2zł
4. Perfecta antybakteryjna maseczka z wyciągiem z gruszki, oczyszczająca - na całą twarz dla mnie się nie nadaje, ponieważ bardzo szczypie na wrażliwych policzkach, ale na czoło jest dobra, trochę ciężko się zmywa, ładnie pachnie. 4-/5 1,69 zł

Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca. Zaczynam kolejne produkty, więc za jakiś czas pewnie znów będzie denko.

A Wy używałyście coś z tych rzeczy? 

Tymczasem żegnam się z Wami i mogę tylko powiedzieć, że na początku przyszłego tygodnia na blogu będzie pierwszy makijaż :)
Do napisania :*

środa, 20 marca 2013

# Recenzja: Cien kremowy żel pod prysznic z proteinami mlecznymi


Witam :) Chciałabym przedstawić Wam dziś mojego nowego ulubieńca z pielęgnacji, który zastąpił ukochany żel pod prysznic z Isany, a mianowicie kremowy żel z firmy Cien.


Kosztuje około 4 zł za 300 ml w Lidlu. Mamy parę wariantów zapachowych.
Ten z proteinami mlecznymi pachnie wspaniale, delikatnie, ale na tyle żeby utrzymać się nie tylko podczas kąpieli. Jest sporo wydajniejszy od np. Isany, a także o wiele lepiej się pieni.


Konsystencja jak możecie zauważyć nieco lejąca, ale w niczym to nie przeszkadza.


Skład jest całkiem dobry. Fajnie, że na trzecim miejscu jest gliceryna, ale wiadomo, że nie zostaną oszczędzone nam niektóre nieprzyjemne dla nas konserwanty.

Żel nie wysusza skóry, zostawia ją dość gładką. Jeżeli ktoś nie ma skóry suchej, a nie przepada za używaniem balsamów przy tym żelu nie będzie to tak konieczne.

Podsumowując: naprawdę go polecam, przyjemnie się go używa. 5/5

To jeden z niewielu produktów z Lidla, które do tej pory używałam. A Wy go miałyście? 
A może macie coś do polecenia z tego sklepu? :) 

niedziela, 17 marca 2013

#07 Moja "kolekcja" lakierów do paznokci

Witam Was w ten niedzielny wieczór, niestety jutro poniedziałek, nie mogę pojąć tego, jak każdy weekend zlatuje w mgnieniu oka. No ale nic, 5 dni i kolejny, a potem już niedługo i święta. Żyć, nie umierać :D
Dobra, dosyć tej gadaniny, może przejdę do rzeczy? Tak więc: mam dziś dla was moją skromną kolekcję lakierów, jeżeli w ogóle można to tak nazwać. Po prostu te lakiery, które do tej pory udało mi się zgromadzić.

Trzymam je wszystkie w takim oto koszyczku, razem z różnymi akcesoriami. Lakiery, których mam więcej podzieliłam na grupy, żeby miało to ręce i nogi. Zapraszam :)


Jeżeli chcecie jakikolwiek nr lakieru, piszcie mi, podam Wam w komentarzu.


Na pierwszy ogień lakiery Miss Sporty. Mam ich najwięcej. Uwielbiam ich kolory, trzymają się dostatecznie, kosztują 5-6 zł.
Seria z Golden Rose Miss Selene. Na pewno Wam znane. Malutkie, tanie (3 zł) i dobre lakiery. Choć ja nie przepadam za tym ich malutkim pędzelkiem, ale to normalne przy takiej buteleczce.

Moja ukochana seria - Wibo Express growth. Zdania na jej temat są podzielone, ale mi osobiście przypadła do gustu. Dwa pierwsze mają drobinki, trzeci to bardzo ładny nude.

Essence color&go - lubię tą serię, ale nie utrzymuje się za długo. 5-6 zł. Zastanawiam się, jak z tymi nowymi. 

Lovely color mania - całkiem fajne, w rzeczywistości trzeci lakier to bardzo ciemny fiolet. 5-6 zł.
Lvely party nail - kiedyś bardzo je lubiłam, ten ostatni dobrze wygląda nałożony na coś bazowego. 3-4 zł.  


Vipera Creation - czerwień z drobinkami, całkiem w porządku, ale bez szału. 9 zł
Celia floris - pokazywałam Wam w zakupach, śliczny, żywy kolor, polecam. 6 zł
Joko find your colour - już dawno go nie używałam, ale jest bardzo ciekawy.  10 zł

Butterfly Single - pisałam już o nim, znakomity, ale na coś. 3 zł.
Inglot - podobny do lakieru obok, nieźle się trzyma, ale i tak nie jestem przekonana, czy jest wart swojej ceny - 20 zł.
Golden Rose Sweet Colour - buraczany, brokatowy fiolet, konieczne jest zakładanie dwóch warstw, poza tym przeciętny. 4 zł.
Achtel Simple beauty - ma bardzo fajny połysk, ale słabe krycie. 4 zł.
Wibo French Manicure - kiedyś byłam fanką frencha, ale mi przeszło :D lakier bardzo lubiłam, ma gruby pędzelek, ale daje sobie radę. Był kupiony dawno w jakimś zestawie.
Top Choice nail care - ma cienką końcówkę, a okazało się, że łatwiej malować mi grubszymi. 10 zł.
Delia art - brokat, a do niego cienki pędzelek,. bardzo dobrze się spisuje do różnych malunków :D
Editt cosmetics - top coat, trzeba go dużo nałożyć, aby dał fajny efekt, a przez grubą warstwę szybko robią się odpryski, polecam raczej na jednodniowe imprezy.

Oczywiście zapomniałam o jednym lakierze z Vipery, ale widziałyście go w zakupach.
Nie mam tego za dużo, staram się nie trzymać lakierów, których nie używam albo które się już nie nadają.

Życzę Wam miłego wieczoru, do napisania :*

Macie coś z tych lakierów? Co sądzicie?