Czeeeść :) Pomyślałam sobie, że rozpocznę taką serię postów - "Mój hit". Co jakiś czas będą właśnie posty z produktami, które sprawdziły się u mnie idealnie, pomogły i które na pewno kupię ponownie.
Jednym z nich jest właśnie pasta cynkowa. Istnieje jeszcze maść cynkowa, ale ma mniejszą zawartość cynku, co obniża jej działanie, ale też jest dobra.
Dostępna jest w aptece za około 3 zł.
"Wskazania: Pasta cynkowa jest stosowana zewnętrznie w stanach zapalnych skóry, wypryskach i liszajach; jako środek ochraniający, ściągający i wysuszający o słabym działaniu przeciwbakteryjnym.
Dawkowanie: Niewielką ilością maści smarować 1-2 razy dziennie zmienione chorobowo miejsca na skórze. Nie stosować pasty bezpośrednio na otwarte rany lub nie zagojone, sączące się miejsca na skórze."
Pierwsza sprawa, opakowanie: zawierające 20 mg produktu pudełeczko z nakrętką, może być trochę problem z wydobywaniem produktu, gdyż konsystencja jest dość zbita. Ja robię to patyczkiem kosmetycznym lub zewnętrzną stroną paznokcia.
Maść jest niesamowicie wydajna, używam jej w dużych ilościach od prawie roku i jest jej wciąż sporo.
Działanie: pastę nakładamy punktowo na krostkę, powoduje ona szybsze jej dojrzewanie, a potem całkowite wysuszenie. Polecam ją też w sytuacjach, kiedy krostkę wyciskamy (w pewnych przypadkach jest to dozwolone przy odpowiednim przygotowaniu). Po tym zabiegu warto nałożyć coś, co ją uspokoi i sprawi, że do końca zniknie.
Warto pamiętać, że nie można przyzwyczaić cery do pasty, bo przestanie działać, czyli nakładamy ją przez np. 2, ewentualnie max 3 dni, a potem kilka dni przerwy. Wtedy efekty na pewno będą lepsze.
Podsumowując: przetestowałam mnóstwo żeli punktowych na wypryski i nic tak dobrze nie sprawuje się jak właśnie zwykła pasta cynkowa. Tania, wydajna, a przede wszystkim działająca. Na pewno zostanie ze mną długo :)
A Wy ją znacie? Używacie? A może macie jakiś swoje sprawdzone sposoby, produkty na wypryski?
Fajnie, że wpadłam na Twojego bloga, bo kiedyś używałam maści cynkowej, jednak było to okropnie niewygodne (tuba się łamała pod wpływem wyciskania, bo maść była dosyć trudna do wydobycia). A polecił mi ją tata, który miał kiedyś problem z wwypryskami, a za czasów jego młodości takie rzeczy jedynie były dostępne :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zakupię taką pastę, bo jest pozbawiona chemii i zdecydowanie bezpieczna jeśli chodzi o aplikację na twarz :) I cena! :)
A co do wyprysków, to u mnie jedynie najskuteczniej podziałały tabletki anty. Wszelkie maści, kremy, żele - nic nie skutkowało. Miałam twarz jak po wybuchu bomby atomowej. Najlepiej jednak się sprawdzały u mnie żele - under20 i garniera, te 3w1. Teraz nie wyobrażam sobie wieczornego umycia twarzy bez drobinek peelingujących :)
Pozdrawiam, będę zaglądała.
http://bird-note.blogspot.com/
ojej muszę ją zakupić- pomoże mi w walce z nieprzyjaciółmi :) za taką cenę to aż żal nie brać ;)
OdpowiedzUsuńi ja muszę kupić, czasami by się taka przydała :)
UsuńJa na wypryski mam żel od P. dermatolog, świetnie wysusza.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej paście, ale jeszcze jej nie używałam.:P
OdpowiedzUsuń